7 kwietnia 2015

Ausweis, czyli jak wylegitymować Aufseherin

Wczoraj, rozmyślając o tym jak chce prowadzić bloga, doszłam do wniosku, że nie będę się bawić w przepisywanie Wikipedii, bo to nie ma najmniejszego sensu, Jeśli ktoś chce poczytać sobie podręcznikowa, ze tak powiem definicje Aufseherin, to wpisze sobie to najzwyczajniej w świecie w Google. Wczoraj również zdałam sobie sprawę, że ten blog jest głównie dla mnie. Taka moja encyklopedia zawierająca wszystko, co wiem i czego dowiaduje się z o tych upiornych kobietach spod znaku swastyki. Oczywiście, gdyby ktoś czytał moje wypociny od czasu do czasu, to również byłoby całkiem miło, ale czego ja oczekuje, zwłaszcza, że to samiusieńki początek tego blogaska.

Zapewne wszyscy zjedli już śniadanie i może nawet już szykują się do obiadu, dlatego mam na deser prawdziwy rarytas. Gdy wczoraj czystym przypadkiem natknęłam się na te smakołyki to prawie skakałam z radości, choć nie wiem czy jest się z czego cieszyć. Niemniej jednak, mnie, początkującą researcherko-tropocielke takie małe rzeczy bardzo cieszą i bardzo dużo uczą, na czym mi najbardziej zależy, jako, że jestem niespokojną duszą, która jak się na coś uprze, to nie jest w stanie o niczym innym myśleć i chcąc nie chcąc wpada w manie szukania świeżych nowinek na dany temat. Przejdę może do meritum. Otóż, wczesnym popołudniem w Poniedziałek Wielkanocny natknęłam się na tzw. "Ausweis(y)". To słowo wcale nie oznacza czegoś dziwnego, niespotykanego czy po kombinatorsku wymyślonego przez mrocznych Nazistów (wolę określenie Niemcy, bo przecież żadni tajemniczy kosmici o nazwie Naziści, nie zrobili sobie inwazji na Niemcy w 1933, a właściwie już w 1920 roku). Ausweis to zwykła legitymacja czy też dowód osobisty. Nadzorczynie też taką rzecz posiadały, ale nie chodziło tu wcale o taki zwykły dokument tożsamości.

Ausweis numer 1:

Źródło: http://www.waidak.de/

Jest to karta identyfikacyjna zawierająca takie informacje jak: obóz koncentracyjny, w którym po szkoleniu pracę zaczynała jakaś randomowa pani, jej zdjęcie, numer (nie, nie telefonu! XD), stan cywilny (pisany skrótem, w ausweisach, na które się natknęłam jest "frl", co oznacza Fräulein, a to równa się Panna), imię i nazwisko, własnoręczny podpis, czasem data, pieczątka Der Lagerkommendanta (komendanta obozu, rzecz jasna mężczyzny), jego podpis, druga pieczęć, tym razem z nazi orłem i jeszcze krotka notatka, która mówi nam, że:


"[Imię i nazwisko Aufseherin] ist Angehörige im Gefolge der Waffen SS des Konzentrationslager [nazwa obozu]. Alle öffentlichen Organe werden ersucht, ihr Schutz und Hilfe zu gewähren."



Ausweis numer 2:

Źródło: delcampe.com/

Na większości dokumentów, które znalazłam pisane jest to pismem... hm... neogotyckim (?), więc miałam male problemy z odczytaniem niektórych słów, ale na szczęście w czeluściach internetu uchowało się jedno z pismem normalnym, choć na pewno nie z tak pięknym. 
W tłumaczeniu powołam się na moją okrojoną znajomość języka niemieckiego, więc nie będzie ono odpowiadało oryginałowi w 100%. Brzmi ono mniej więcej tak:

"[Imię i nazwisko Aufseherin] jest członkiem oddziałów pomocniczych Waffen SS, w obozie koncentracyjnym w [nazwa obozu]. Wszystkie instytucje publiczne są proszone o udzielenie jej ochrony i pomocy."


Ausweis numer 3:

Źródło: http://www.oakleafmilitaria.com/

Ten schemat powtarza się na wszystkich znanych po ausweisach, nie mam niestety wiele egzemplarzy online, ale śmiem twierdzić, że wszystkie ausweisy dla nadzorczyń wyglądały tak samo. Opublikowałam trzy wybrane, myślę, ze nie ma sensu więcej.
Wieku podanego na kartach nie ma, ale po zdjęciach można się domyślić, że były to kobiety bardzo młode, a wszelkie znane mi relacje rzeczą to samo. Zresztą, wiek jaki był wymagany przez zarząd SS oscylował pomiędzy 18 a 45 rokiem życia, a z różnorakich statystyk wynika, że do "pracy" zgłaszały się dziewczyny przeważnie poniżej 30 roku życia. Wiadomo, łatwe i dość dobre hajsy, mały wysiłek, brak potrzeby wyższego wykształcenia czy też zwykły patriotyzm i miłość do Führera były najczęstszymi powodami wstąpienia do SS-Gefolge. Każda z nich więc mogła wybrać inną życiową drogę. A że poszły na skróty... Cóż. 


PS: Teraz oryginalne Ausweisy nadzorczyń można czasem spotkać na różnych aukcjach w sieci, ale za niebotyczne sumy. Wczoraj spotkałam jedną za... prawie 500 EURO.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz